środa, 31 lipca 2013

Kolebka surrealizmu


Teatro-Museum Dali, Figueres, Hiszpania







Stworzone przez samego Salvadora Dali w 1974 roku muzeum, to najbardziej oryginalne i najdziwniejsze miejsce w jakim kiedykolwiek byłam. Jeszcze zanim kupiłam drogi bilet i weszłam do środka, ze względu na niesamowity wygląd zewnętrzny budynku, miałam wrażenie, że za chwilę na kilka godzin przeniosę się w zupełnie inny świat. Artysta zaprojektował attykę w kształcie olbrzymich jaj, a na ceglasto czerwonych ścianach muzeum umieścił ulepione z gliny, żółte chlebki, po których z łatwością można by wspiąć się na szczyt teatru.


Nie bez znaczenia Dali wybrał sobie do utworzenia własnego muzeum budynek po teatrze, który został zbombardowany podczas Hiszpańskiej Wojny Domowej. Nieskromny artysta bowiem nigdy nie ukrywał, że swoje życie uważa za jeden wielki teatr. Dlatego też dzieło jakie stworzył w Figueres (swoim rodzinnym miasteczku) samo sobą wydaje się być wyreżyserowanym przez Dalego teatrem, a odwiedzający to miejsce czują się właśnie jak widzowie życia i twórczości hiszpańskiego surrealisty. Wszystko co  umieścił Dali w Teatro – Muzeum, dając upust swojej wybujałej wyobraźni, kojarzy się z jednym wielkim widowiskiem teatralnym. Cel został więc osiągnięty.


Trudno powiedzieć co w tym miejscu robi największe wrażenie. Wszystko wydaje się być niezwykłe i znacznie odbiegające od standardowych muzeów. Choć znałam twórczość Dalego wcześniej całkiem dobrze i myślałam, że niczym nowym mnie już nie zaskoczy, to jednak dopiero obserwując obrazy artysty na żywo dotarło do mnie jak wielkim był geniuszem. 

Nagle wszystko co widziałam wcześniej w książkach poświęconych jego twórczości zniknęło gdzieś w mojej pamięci, obrazy, które wydawały się małe i niepozorne tutaj okazały się wielkimi, zajmującymi pół ściany kolosami. Ile czasu trwało namalowanie takiego dzieła? Jak niesamowitą trzeba było mieć wyobraźnię aby skomponować coś tak wielkiego?

Odkryłam w Dalim także prekursora trójprzestrzeni.

Są w tym muzeum na pluszowych ścianach obrazy, które pod każdym kątem odsłaniają swoje inne przesłanie, albo ukryte głębiej drugie dno. Tak jak chociażby obraz Gala spoglądająca na morze Śródziemne, który w odległości ok. 20 metrów przemienia się w twarz Abrahama Lincolna. W malarskich albumach naprawdę tego nie widać, trzeba zobaczyć to na żywo.

Muzeum to przepełnione jest także różnego rodzaju instalacjami nie mniej surrealistycznymi od obrazów. Największe wrażenie robi chyba ogromna Twarz Mea West, która gdy spojrzy się z odpowiedniego punktu przypomina po prostu mieszkanie. W tym nadzwyczajnym miejscu nie sposób się nudzić, z każdego zakamarka, włącznie z sufitami, spogląda coś dziwnego: martwe ptaki, wiadra, czaszki słonia lub krokodyla, szczątki latarni z paryskiego metra itp. 

A wszystko to wydaje się mieć swoją ukrytą historię, jakieś konkretne znaczenie. Czasami miałam wrażenie, że sam artysta spogląda z tych wszystkich przedziwnych przedmiotów i śmieje się ze zdziwionych, nieraz pewnie zniesmaczonych albo pełnych podziwu min odwiedzających. Każda noga łóżka czy taboretu przyciąga uwagę i każe zastanawiać się nad wizją artysty. Co Dali chciał przez taki a nie inny układ swojego muzeum powiedzieć, wyrazić? Choć wiadomo, że lubiący szokować i zaskakiwać artysta zabronił interpretować swoich dzieł, to jednak niektóre jego dzieła tak intrygują, że trzeba koniecznie znać odpowiedzi na te pytania. Wszystko co umieścił Dali w swoim muzeum niesamowicie wpływa na podświadomość odwiedzających rozbudzając najbardziej uśpione nawet pokłady wyobraźni.



W patio stoi czarny cadillac tzw. Deszczowa Taksówka z obrośniętymi zielonym bluszczem pasażerami w środku, do których można zajrzeć przez szybkę, i spuścić na nich strumień wody. Nad tym wszystkim wisi natomiast należąca do żony artysty rybacka łódź. Oprócz obrazów i zadziwiających instalacji w muzeum można podziwiać także wyróżniający się oryginalnymi pomysłami zbiór 39 klejnotów zaprojektowanych przez artystę.



W muzeum znajduje się zaledwie jedna trzecia z całej twórczości Salvadora Dali, nie ma tu Płonącej żyrafy, którą bardzo chciałam zobaczyć. Ale te prawie 360 dziwnych eksponatów w zupełności wystarcza aby na jeden dzień zanurzyć się w surrealistyczny świat artysty i wspominać go jeszcze bardzo, bardzo długo. W krypcie, pod dawną sceną teatralną, złożone są prochy Dalego i jego ukochanej żony Gali. Grób ten, w tym właśnie miejscu, jest równie wymowny i przejmujący jak cała reszta. Tak jak już wspominałam, w muzeum cały czas czuje się w pewien sposób obecność artysty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz