sobota, 13 stycznia 2018

Brnąć do prawdy

Marcin Świetlicki, Jedenaście, 2008


„- Najprostsze wyjście -myślał mistrz – oszaleć. Przestać kontrolować sytuację. Położyć się na fali. Dać się ponieść. Stracić wszystko. Stracić resztki kręgosłupa, stracić wszystkie bezpieczniki. Zagłębić się w morzu alkoholu i już nie wrócić. Zamieszkać z potworami i aniołami. Wtedy już nie byłoby niczego, czego można by się bać. Wszystkie strachy związane są z tym tutaj światem. Z Polską. Z Ziemią. Wyzwolić się od tego. To byłoby bardzo wygodne.”


Marcin Świetlicki bardziej jest mi znany z poezji i Świetlików niż jako powieściopisarz. Kiedy więc tylko pojawiła się okazja przeczytania jego książki od razu to zrobiłam mimo, że nie znam wcześniejszych części trylogii. Teraz już mogę stwierdzić, że bez znajomości Trzynaście i Dwanaście też można przeczytać sobie Jedenaście. Być może po prostu trochę inaczej podeszłam do głównego bohatera, nie znając jego wcześniejszych perypetii.

Zanim jednak zorientowałam się, że to mistrz jest tutaj główną postacią, najpierw myślałam, że wszystko będzie się kręcić wokół pana Grzesia – gwiazdy telewizyjnej, który pojawia się na samym początku. Już w pierwszej scenie widać krew, od razu więc zorientowałam się, że mam do czynienia z powieścią kryminalną, później okazało się, że nawet z detektywistyczną.

Historia jest raczej banalna, pod Krakowem (11 km od miasta) w małej miejscowości dzieją się podejrzane rzeczy. Główny wątek dotyczy śmierci pewnego Doktora, który podobno popełnił samobójstwo. Nie wierzący w to jego przyjaciel – mistrz. Przesiaduje w barze i pijąc, stara się odnaleźć prawdziwego mordercę. Bywa śmiesznie, groteskowo, ironicznie i strasznie. Autorowi udało się zobrazować dzisiejszy świat mediów i poniekąd krakowskiego świata śmietanki towarzyskiej. Podejmuje problematykę moralną pokazując motywy kierujące ludźmi i mieszkające w nich zło.
Dawno nie czytałam powieści poprowadzonej tak tkliwym językiem. Chyba dzięki temu miło i szybko mi się czytało. Nie powiem jednak o tej prozie, że to wielka rzecz. Po prostu ciekawie napisana powiastka kryminalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz