piątek, 29 grudnia 2017

Niemiecka katastrofa

Stig Dagerman, Niemiecka jesień. Reportaż z podróży po Niemczech, 1946





„Czas można zachować tylko wówczas, gdy staje się on zapisanym papierem. A wszystkie zapiski o przeszłości odnoszą się równocześnie do tego, co było jeszcze wcześniej, tak więc relacja o powojenności w Niemczech odnosi się do przedwojenności, do przedtem, kiedyś opisanego przez innych.”



Niemiecka jesień to zbiór reportaży wydany w Polsce w 2012 roku przez Wydawnictwo Czarne. Napisał je młody szwedzki dziennikarz tuż po wojnie w 1946 roku. Jest to relacja z podróży po zbombardowanych Niemczech. Bardzo byłam ciekawa opowieści o tym jak wyglądało państwo Hitlera tuż po jego śmierci i kapitulacji. Tym bardziej, że mieszkam w Monachium, a nie da się zanurzyć w to miasto i zrozumieć jego rdzennych mieszkańców znając relacje wojenne tylko z jednej, polskiej strony. Reportaże Dagermana są obiektywne, nie jest Niemcem ani Polakiem, można mu uwierzyć, nie analizuje z perspektywy win i kar. Po prostu jeździ po Niemczech i literackim językiem relacjonuje to co widzi. Opowiada o miejscach i spotkanych ludziach pobudzając jednocześnie do refleksji.

Rok po wojnie Niemcy nie wyglądają dobrze. Reporter na każdym kroku spotyka głód, chłód, biedę i choroby. Kilka razy konfrontuje to z widokiem bogatszych dzielnic, ale skupia się jednak bardziej na scenach rozpaczy, walki o ziemniaka i mieszkających po piwnicach ludziach. Odwiedza małe wioski i większe miasta. Cały rozdział poświęca Monachium wspominając o transportach Niemców z wysiedlonych miejscowości na Wschodzie, których żadne miasto nie chce przyjąć. Rozmawia z młodymi, zrezygnowanymi, wracającymi z wojny Niemcami. Przysłuchuje się rozprawom sądowym. Przygląda się upadkowi państwa, który przez kilka lat był niezwyciężony. Pokazuje cierpienie narodu, który długo sam zadawał cierpienia innym.
Autor jest dobrze zorientowany w niemieckiej polityce, poświęca jej sporo miejsca w swoich tekstach. Obserwuje nijako narodziny nowego państwa po wojnie. Jest to jednak odrodzenie oparte na apatii i braku odpowiedzialności, braku jedności, braku zapału do życia. Spotyka rozgoryczonych i skrzywdzonych przez los, zrezygnowanych i często osamotnionych ludzi. 
Niezwykłym wydaje mi się sposób w jaki młody autor opisał te zrujnowane wojną Niemcy. Czyni to za pomocą metaforycznego języka, plastycznych opisów i poetyckich fraz. Znalazłam tu mnóstwo „perełek”. Po reportażach zanurzonych w ciężkich powojennych tematach nie spodziewałam się tego. Miłe zaskoczenie.
„Głód jest rodzajem braku równowagi, nie tylko fizycznej, ale również psychicznej, i pozostawia bardzo niewiele miejsca na głębszą refleksję.”
„Upadnij trochę. Spróbuj trochę upaść. Jeżeli upadanie jest sztuką, to niektórzy opanowali ją lepiej, a inni gorzej. W Niemczech ci, którzy opanowali ją gorzej, twierdzą, że nie mają za co żyć i tylko świadomość, że tym bardziej nie mają za co umierać, trzyma ich przy życiu.”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz