poniedziałek, 21 września 2015

Wspomnienia w poetyckich obrazach

Maria Duszka, Freienwill, 2012



 
1989
 
Każdy system jest taki
jacy są ludzie
którzy go tworzą
 
przyszła wolność
 
ale zabrakło
mądrości i dobroci


Już dawno chciałam napisać o tym tomie wierszy, bo odkąd go mam skłania mnie często do refleksji. Poetka z Sieradza napisała szereg wierszy, których tytułami są daty tzn. rok. Jeden wiersz na każdy rok życia. Pomysł banalny a tak zachwycił. Niektóre z tych utworów mają po trzy wersy. Trzy wersy podsumowujące cały rok, mówiące wszystko, tak jak ten z 1988 „Weszłam/po raz drugi/do tej samej rzeki.” I wszystko wiadomo.


Po lekturze całego tomu czuję się zaprzyjaźniona z poetką (jeśli wiersze te można rozpatrywać jako zapis jej biografii). W niezwykle subtelny, piękny sposób zapisała najważniejsze wydarzenia w swoim życiu. Przy użyciu minimum słów, metaforyki i poetyckiego zapisu podsumowała siebie. Wychwyciła najbardziej niezwykłe momenty i zatrzymała je w poetyckim obrazie. Często zapisała kilkoma słowami, to co wydaje się niezapisalne. Wraca w wspomnieniach do gestów, które wywróciły świat do góry nogami, jednego słowa, które okazywało się najważniejszym w całym roku. I doszłam do wniosku, że tak jest naprawdę, tylko zabiegani nie zdajemy sobie nieraz z tego sprawy. Niektóre słowa, gesty, miny, obrazy czyjejś twarzy chodzą za mną całe życie. Zrozumiałam teraz, że domagają się zapisania, chociażby jednym wersem. Poetka przywołuje czasami słowa ważnej dla niej piosenki albo zapisuje znaczące w jej życiu wydarzenia jak np. to z 1996 „To był piękny październik/ Szymborska właśnie otrzymała Nagrodę Nobla/do mnie codziennie przychodził/pijany kryminalista”.

Pierwsze wiersze opisujące dzieciństwo są ciepłe i przyjemne, pojawiają się w nich członkowie rodziny, bliźniacy, dziadkowie i wujek („kiedyś stanie się alkoholikiem i zobaczy demony”). Potem burzliwa młodość, zakochania, Bóg, dzieci. Życie wyłapane w słowa. Od 1960 do 2010 roku. Tyle się wydarzyło, tyle się zmieniło.

Znalazłam w tym tomie kilka takich perełek, po których przeczytaniu przebiegł mi dreszcz po plecach. To chyba mówi już samo dla siebie. Jednym z nich jest wiersz 1983 (bo to rok moich narodzin) a Maria Duszka pisze „rodzi się moja córka / i „nie ma wody na pustyni”/przyjeżdżasz na urlop / do domu pod brzozowym lasem / i zostajesz w moim życiu / na najbliższe ćwierć wieku”.

Oczywiście każda moja zaduma nad tymi wierszami prowadzi do pytania: co ja zapisałabym w kilku słowach, gdybym miała opisać każdy swój kolejny rok życia? I już mam ochotę myśleć, oglądać obrazy w mojej głowie, wspominać i analizować. Idealne zajęcie na jesienne wieczory. Tom Freiewill to świetna sprawa, idealnie może posłużyć za album rodzinny na lata wspomnień.

Niemiecki tytuł tomiku Marii Duszki nawiązuje do jej udziału w 2010 roku w festiwalu kultury polskiej „PolnischerSommer” w niemieckim landzie Schleswig-Holstein. Temu wydarzeniu poetka poświęciła ostatni wiersz:

2010
 
PolnischerSommer
-festiwal chmur i tęcz
przelotnych opadów
i uśmiechów słońca
 
centrum Hamburga tętniło muzyką
i spokojnie kwitły słoneczniki w Szlezwiku
 
przeciw cieniom samolotów
w Bundesfeiertag
 
na przekór szalonemu wiatrowi
na nadmorskich wrzosowiskach
 
przeciw odwiecznej polsko-niemieckiej
-nasza pokojowa misja poetycka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz