wtorek, 3 marca 2015

Wędrująca Mari i siostra śpiąca Eri Asai


Haruki Murakami, Po zmierzchu, 2005




"Kamera będąca naszym punktem widzenia zostaje jeszcze przez chwilę w łazience, pokazuje nam jej wnętrze. Marii już tam nie ma. Nikogo nie ma. Tylko z głośnika pod sufitem dobiega muzyka. (...) Lecz jeśli dobrze się przyjrzeć, widać jeszcze w lustrze odbicie Mari. Ta Mari w lustrze patrzy z tamtej strony tutaj. Poważnym wzrokiem, jakby czekała, aż coś się stanie. Ale po tej stronie nikogo nie ma. Tylko jej obraz pozostał w lustrze łazienki Skylarka."


 

Powieść Murakamiego to książka na jeden weekend. A może nawet, aby lepiej wczuć się w klimat opowieści, na jedną długą, ciemną noc. Wydarzenia rozgrywają się tutaj od północy do siódmej rano. Myślę, że właśnie tyle czasu zajęłoby mi przeczytanie tej książki bez przerw. Najlepiej gdybym mogła z nią posiedzieć w jednym ze spokojnych nocnych barów w Monachium a najbardziej pasującym do tego miejscem byłby pewnie japoński Teehaus w Englischen Garten. Mogłabym się poczuć jak główna bohaterka Mari, która chciała poczytać książkę nocą w Tokio.



Pierwsze rozdziały przypominały mi trochę książki dla nastolatek. Do siedzącej przy stoliku w barze dziewczyny dosiada się student z puzonem. Standardowo zaczyna ją podrywać. Jest noc, dziewczyna niechętna do rozmowy itd. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem było coraz ciekawiej. Pojawiają się nowi bohaterowie a każdy z nich wnosi do powieści swoją tajemnicę. Wątek "śpiącej" siostry Eri, zostaje poprowadzony najbardziej intrygująco. Widzimy ją śpiącą w pokoju a potem poznajemy z opowieści Mari. Narrator występuje tutaj w liczbie mnogiej, operuje kamerą i filmuje to o czym opowiada. Ze szczegółami wyjętymi niczym z filmowego scenariusza zdaje relację z obserwowanych przez kamerę zdarzeń. Nie zawsze to co się dzieje jest zrozumiałe. Nocna rzeczywistość wydaje się filmowo "podretuszowana". Dzięki temu zgodnie pewnie z zamiarem autora-reżysera, wzrasta poczucie grozy. Atmosfera robi się ciężka. Wyobraźnia podsuwa różne rozwiązania. Napięcie w punkcie kulminacyjnym nie pozwala przerwać czytania.

Tokio nocą nie wydaje się bardzo różnić od każdego innego, dużego miasta po zmierzchu. Nie wydarza się też w książce Murakamiego nic nadzwyczaj strasznego. Sama jednak konstrukcja tej powieści, unosząca się nad fabułą tajemniczość i niestandardowe poprowadzenie narratora aż w końcu też dziwne miejsca w jakich znajdują się bohaterowie, stwarza poczucie napięcia i niepokoju. Sterylnie czysty pokój śpiącej Eri Asai, nocna restauracja, krew w love hotelu, piwnica w której odbywa próby Takahashi i opustoszały biurowiec Shirakawy nie są przytulnymi miejscami, idealnie wpasowują się w klimat mroku.

W warstwie głębszej autor porusza w książce kilka ważnych spraw, które pewnie każdy człowiek powinien przemyśleć. Dać sobie jedną bezsenną noc na podsumowanie swojego życia. Wyjść na miasto. Porozmawiać z przypadkowo spotkanymi ludźmi, którzy pozwolą dostrzec to co niby jest oczywiste a czego się nie zauważa. Głównej bohaterce Mari bez wątpienia pomogła ta jedna, bezsenna noc w Tokio i skierowała jej życie być może na odpowiedni tor, nadała trochę sensu. Jednak, zakończenie Murakamiego niczym nie porywa ani nie zaskakuje. Napięcie opada. Wszystko będzie dobrze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz