piątek, 6 marca 2015

W zawieszeniu między dwoma światami

Magdalena Tulli, Włoskie szpilki, 2012




"Wygląda tak, jak wyglądają dzieci, których nikt nie kocha, mają to wypisane na czole i nie budzą współczucia. Brakuje im dziecięcego wdzięku. Nie są sympatyczne, więc patrzy się na nie bez wzruszenia. Jak na niedojrzałych dorosłych. Współczucia nigdy nie wystarcza dla wszystkich."
(s. 110)



 
Przesiąknięta autobiografią proza Magdaleny Tulli przypomina świat, którego już nie ma w żadnej z opisanych form. Wspomnienia dziecka są zawsze najbardziej emocjonalne i szczere, może dlatego Tulli oddaje swojej kilkuletniej narratorce do opisu rzeczywistość, której dorosły raczej nie potrafiłby uchwycić w tak wysublimowany sposób. W pamięci młodej bohaterki znaczenia nabiera widok z okna, klucz od domu, ulubiona encyklopedia czy buty a dramatyzm czasów oddaje nie tylko to co dzieje się w powojennej Polsce ale głównie tragizmem szkolnych wydarzeń i wszechogarniająca szarość skontrastowana w tym wypadku z kolorami Mediolanu.


Książka ta, składająca się z ośmiu odrębnych opowiadań dotyka wielu ważnych egzystencjalnych problemów. Począwszy od poszukiwania własnej tożsamości przez dwujęzyczną dziewczynkę i zawistny świat szkolnych rówieśników, radzenie sobie i problemy z innością, poprzez trudne stosunki matki z dzieckiem, rozchwianie emocjonalne byłych więźniów obozów koncentracyjnych, trudność odzyskania równowagi po wojennych przeżyciach, problemy polityczne i egzystencjalne w komunistycznej Polsce aż po opis ludzkich indywidualności w trudnych czasach.

Najmocniejszą stroną tej prozy jest według mnie wieloznaczny język, wyłaniająca się z prawie każdego zdania metaforyka i liryczny styl każdego z opowiadań. Aż trudno mi uwierzyć, że o PRL-u można mówić tak poetycko. Po labiryntach znaczeń u Magdaleny Tulli trzeba stąpać bardzo powoli, przepuszczać przez siebie każdy z jej tekstów z osobna, aby uchwycić ich głęboki sens. Nieuważnym czytelnikom grozi zagubienie pomiędzy Włochami a Polską, matką a córką i dzieckiem a dojrzałą kobietą.

Z całej tej książki nie podoba mi się tylko tytuł sugerujący lekką prozę, powiedziałabym nawet banalną. Biorąc pod uwagę treść, czytając przypominały mi się książki noblistki Herty Müller, która także lubi rozgrzebywać swoją przeszłość ze sterroryzowanej przeszłości w podobny, metaforyczny sposób. Również kilka książek Romy Ligockiej przypomina mi się w ramach porównań tak samo trudnych relacji powojennych matki z córką.

Jedno z opowiadań z Włoskich szpilek Tulli przygotowała dla polsko-niemieckiej antologii o "wojnie pamięci". W dwujęzycznej książce Prawdziwy koniec wojny jest przed jej początkiem o tym, jak pamięć o wojnie wpłynęła na ich życie opowiada pięcioro polskich i pięcioro niemieckich pisarzy m.in. Olga Tokarczuk, Magdalena Tulli, Wojciech Tochman, Matthias Goeritz, Silke Scheuermann, Volker Braun.

Fragment Włoskich szpilek który bardzo mnie poruszył:

"Trzeba przyznać, że swiat jest urządzony nie bez współczucia: ludzie nie mogą przedwcześnie zajrzeć za kulisy, tam, gdzie przyjdzie im wydać ostatnie tchnienie.(...) Wtedy jednak, gdy wszystko powywracało się do góry nogami, sprawy potoczyły się innym trybem, powiedzmy, że awaryjnym, który pozwalał losowi na sporo zamętu, na pewną liczbę roztrzygnięć już zatwierdzonych, a potem anulowanych. Przez te usterki głównego mechanizmu sceny niektórzy wrócili zza kulis, co w zasadzie nie powinno mieć miejsca. I zostali z tym, co tam widzieli. Ze wspomnieniem zimnej pustki, z którym nie można się uporać w żaden sposób. Nie potrafili go ani przełknąć, ani wypluć, ani zrozumieć ani zapomnieć. I godzina śmierci, nie zakończywszy się we właściwym momencie i we właściwy sposób, rozciągnęła się dla nich na dziesięcioleci." (s. 69)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz