poniedziałek, 22 września 2014

Kat i ofiara

Imre Kertesz, Opfer und Henker, 2007

 
 
 
 
"Das Schreiben, meine Damen und Herren, ist ein eigenartiger und unerklärlicher Drang, den Ereignissen unseres Lebens Form und Ausdruck zu verleihen, eine reizvolle, aber gefährliche Verlockung. Das traumhafte Geheimnis unseres Lebens können wir ohnehin nicht enträtseln; dann ist es schon besser, bescheiden zu schweigen und still beiseite zu treten."

 
 
 
Starannie i przejrzyście wydana książka węgierskiego noblisty to zbiór zaledwie pięciu tekstów, z których najstarszy powstał pod koniec lat piędziesiątych a najmłodszy w 1998 roku. Autor porusza w nich tematy obecne w całej swojej twórczości czyli konfrontuje ze sobą winę i niewinność, fikcje i prawdę, wolność i zniewolenie. Mam wrażenie, że teksty te w mniejszym lub większym stopniu odnoszą się do biografii autora. Przypominają mi trochę felietony jakie swego czasu Imre Kertesz publikował w Bluszczu. Znalazłam w nich całą plejadę przeróżnych refleksji. Chętnie poruszanym tematem jest tutaj także pisarstwo i żywot pisarza. Autor przedstawia bardzo ciekawe, zabawne lub ironiczne spojrzenie na swój zawód.


Pierwsze opowiadanie "Erdenburger und Pilger" to parafraza przypowieści o Kainie i Ablu. Historia dwóch braci staje się pretekstem do rozważań nad istotą nienawiści, nie tylko tej rodzącej się w rodzinnych kręgach, ale także ogólniej w różnych społeczeństwach. Kolejny tekst "Ich den Henker" powstał na początku pisarskiej działalności noblisty a po prawie trzydziestu latach autor zamieścił go we wstępie swojej książki "Fiasko".

Bardzo interesującymi okazały się teksty o miastach, z którymi związany jest Kertesz. W kolejnych tekstach pisarz opisuje swój rodzinny Budapeszt oraz Berlin, miasto, z którym dobrowolnie się związał. Ten felieton okazał się moim ulubionym. Autor stara się odpowiedzieć na bardzo często zadawne mu pytanie Warum gerade Berlin?! Wszyscy dziwią się pisarzowi żydowskiego pochodzenia, który przebywał w czasie wojny w obozie koncentracyjnym i na własnej skórze poznał znaczenie Holokaustu, że zdedydował się zamieszkać w kraju "swoich oprawców". Wnikliwie więc i drobiazgowo Kertesz tłumaczy swój wybór. Opisuje Berlin, piękną europejską metropolię otwartą na różne kultury i języki, bogatą literacko. Mówi o tym, co zawdzięcza Niemcom i niemieckim wydaniom swoich książek. Zwraca uwagę na fakt, że to niemieckie tłumaczenia otwierają wielu pisarzom drogę do literackiej bohemy całego świata. A na wszelkie zdziwienia jakie wywołuje jego sympatia do Niemców odpowiada prosto: "Diese Generation ist schon ausgestorben (...) Die neue aber kann ich nicht dafur verurteilen, was ihre Eltern getan haben. Man muss ihnen dabei helfen, sich mit der Vergangenheit konfrontieren zu konnen" . (Tamta generacja już wymarła. Nie mogę nowej winić za to co uczynili ich rodzice. Trzeba im pomóc w konfrontacji z przeszłością). Jestem wdzięczna pisarzowi za te słowa, chciałabym aby dotarły daleko. O ile piękniejszy byłby świat gdyby wszyscy podzielali zdanie Kertesza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz