czwartek, 26 czerwca 2014

Chaos słów

Justyna Bargielska, Bach for my baby, 2012

 
 
Nie potrafię rozgryźć tych wierszy. Chyba za szybko je przez siebie przepuściłam. Może nie powinnam jeszcze o nich pisać. Czytam i czytam, powtarzam ciekawsze frazy w pamięci, intrygują mnie ale nic jeszcze nie mówią, nie przemawiają do mnie. Wiersze w tym tomie, czytane jedne po drugim wydają się na pierwszy rzut oka bełkotem, dopiero po zatrzymaniu się na jednym utworze, nie przechodząc od razu do drugiego, wersy układają się w jakiś sens. Niestety, ciągle nie wiem jaki.
 
 
 
Książka ta, będąca już czwartym tomem poezji Justyny Bargielskiej znalazła się w finale Nike 2013. Dlatego ją roztrząsam, szukam w tych wierszach czegoś dla siebie. Poetka ma jedyny w swoim rodzaju styl. Zwyczajne z pozoru zdania kryją w sobie metafory. Utwory te wydają się być strzępkami myśli zapisanych w pośpiechu, wyznaniami zakochanej bądź nie, kobiety. W niektórych odrzuca mnie ten na wskroś współczesny język, którego wciąż się czepiam, który nie pozwala mi poczuć się poetycko. A tego właśnie oczekuję od poezji, aby uduchowiła mnie na kilka momentów, dała odskocznie w inny, piękniejszy niż ten za oknem świat. Daje mi to Szymborska, Miłosz, Barańczak a nawet Mickiewicz i Słowacki. Bargielska i inni młodzi polscy poeci mi tego nie potrafią dać.


 
Poetka jednak intryguje mnie na tyle, że chcę ją rozgryzać, rozłożyć te współczesne wiersze na części pierwsze, zobaczyć co mają w środku. Podobają mi się jej niebanalne zbitki słów. Potrafi ciekawie ująć temat kobiety, ciała, erotyzmu a nawet o miłości mówi całkiem niebanalnie. No i wymyślne tytuły wierszy, które zdecydowanie nie brzmią poetycko: Ona liczy na seks; Dwa lustra, w którym jedno powiększające; To nie jest żaden z tych słodkich arbuzów; Kolego, kolego, zostaw marginesik; Pies ci je kapelusz; Kobieta obwieszcza pszczołom śmierć pana domu i zakłada czarną wstążkę na ulu.
 
W całym tym chaosie słów jest jednak jeden wiersz, którego chciałabym nauczyć się na pamięć. Swoją normalnością odstaje trochę od reszty. Zgrabnie i pięknie zamyka cały zbiór. Ujmę to nawet w ten sposób, że potwierdza on talent poetki.


Inna Róża
Urodziłam niesamowicie piękną córkę, jej zęby,
jej włosy są jak z Pieśni nad Pieśniami. I sama
poczułam się piękna, dziękuję. Ale ona
to zupełnie inne piękno,
to jest piękno, które chcę chronić.
Gdybym miała jakieś swoje piękno, wstydziłabym się go,
zresztą pewnie mam jakieś piękno, faceci
nie lataliby tak za mną, gdybym go nie miała,
ale nie lubię swojego piękna, bo faceci
latają za nim. Piękno mojej córki
to co innego. Piękno mojej córki, tak uważam,
jest jedyną nadzieją tego świata.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz