Stanisław Barańczak, Chirurgiczna precyzja. Elegie i piosenki z lat 1995-1997, 1998
Chirurgia - jedyna
w medycynie dziedzina,
która leczy kalecząc, tnąc bezwzględnym ostrzem -
budzi niepokój tym, że zawsze się kwapiła
do konfiskat na zawsze: noga albo płuco,
odebrane - nie wrócą. Trudność 2:
ostrzem bywa nie skalpel,
lecz piła
Stanisław Barańczak
wybitny poeta, tłumacz Szekspira, krytyk literacki, eseista, literaturoznawca,
redaktor i wykładowca w 1999 roku za tomik Chirurgiczna precyzja
otrzymał Literacką Nagrodę Nike. Pamiętam, że wówczas w jury zasiadał
jeszcze Ryszard Kapuściński a sam zwycięski poeta nie przybył osobiście odebrać
nagrody. O ile mi wiadomo do dziś mieszka w Stanach Zjednoczonych. Kiedyś
złapałam się na tym, że czytając wiersze z nagrodzonego tomu doszukiwałam się
uzasadnienia jego wybitności. W końcu tomik ten trzynaście lat temu okazał się
najlepszą polską książką. Moje podejście bez wątpienia było błędne. Próbuję
więc jeszcze raz, wczuwać się w poezję Barańczaka zupełnie zapominając o
wszystkich wyróżnieniach, chcę odnaleźć w nim coś dla samej siebie. Elegie i
piosenki lekko unoszą mnie w piękny świat poezji, pozwalając na chwilę
zapomnieć o troskach codzienności.
W podzielonym na cztery części tomie, poeta zgrabnie porusza się po kilku
ważnych, egzystencjalnych tematach. Przy czym głównym przedmiotem opisu poezji
jest zwyczajny, nawet banalny ale godny podziwu świat. Trzy pierwsze części to elegie o sztuce, życiu, istocie piękna i doskonałości; o ciele
i duszy, Bogu i śmiertelnym wrogu jakim jest upływ czasu!
Czwarta część
natomiast: Piosenki, nie śpiewane Żonie (wyłącznie z małodusznego braku
wiary we własne możliwości wokalne) to cykl bodaj najpiękniejszych wierszy
miłosnych jaki znam. Zabarwione humorem (na co przygotowuje już sam
tytuł tej części) nadzwyczaj prosto i lekko wyrażają uczucie miłość poprzez
opis codziennych trosk. Jest to sześć śmiesznych wierszy-piosenek, pełnych
refrenowych powtórzeń. Każdy z tych utworów swoją naturalnością wzbudza we mnie
wzruszenie. Piękna Aria:Awaria, czy też równie zachwycająca Serenada, szeptana
do ucha przy wtórze szmeru klimatyzatora, przezabawna Alba lodówkowa (skomponowana na drzwiach lodówki/z namagnesowanych wyrazów/wchodzących w skład
zestawu "Magnetic Verse"TM,/do nabycia w sklepach z. Upominkami) lub wzruszający w swej prostocie Blues przy odgarnianiu śniegu ze ścieżki przed
domem. „Wstałem dziś rano wcześniej,/bo w nocy śnieg miał spaść;(...) ty
pośpij z kwadrans jeszcze -/po to wstałem, żebyś mogła spać.”. Aż nie
potrafię o tych wierszach pisać, tak bardzo jestem zachwycona. Żeby mnie zrozumieć trzeba koniecznie je
przeczytać. Kojarzą mi się z typowo męskim wyrażaniem uczuć, poprzez codzienne
czynności, które powinny mówić same za siebie. Poeta dał temu piękny wyraz.
Wiersze Barańczaka są
długie, precyzyjnie zbudowane. Kojarzą się z barokowym kunsztem. Dużą rolę w
tego typu poezji odgrywa opisowość i specyficzna narracja, miejscami bardzo
prozaiczna. W kilku wierszach zdarzają się powtórzenia czy też typowe refreny,
tak jak w utworze Chęci :
„Żadnych
gwarancji przecież nam nie
dodawali
do aktu urodzenia skrzydlaci ajenci;
świetność produktu i tak w porównawczej
skali
zajmuje jedno z wyższych miejsc; liczą się
chęci”
Jest to jeden z wierszy przeciwstawiający sobie fizyczność i duchowość
człowieka. Bardzo trafne i zabawne wnioski w tym temacie przedstawia utwór będący dialogiem duszy
i ciała. Jest to typowa kłótnia pełna wyzwisk. Oto jak Dusza obraża Ciało:
„Szmato, z nitek
nerwów tkana,
bólem, gniciem
od zarania
znieważana,
w swej ohydzie
aż śmierdząca-
ciebie serio
brać do końca
z twą mizerią?
ty...cierpiąca?
ty...materio?!”
Nie sposób cytować tu
wszystkich fragmentów wartych uwagi. Jest ich bardzo dużo, myślę nie tylko o tych odnoszących się do tytułu całego tomu, ale także o tych mówiących o
upływie czasu: „Czas tak cierpliwie znosi mnie z powierzchni ziemi”,
tych opiewających piękno muzyki Mozarta czy Bacha albo tych zahaczających o
filozoficzne wywody: „Prosty człowiek mógłby, do
licha, zdecydować się wreszcie, kim jest. / Skarbnicą moralnej prawdy, czy
skarbonką marnej pazerności?” Wszystkie te piękne
mądrości są równoważone przez zabawne, figlarne fragmenty. Dzięki temu odnoszę
wrażenie, że poeta patrzy na świat z przymrużeniem oka, że potrafi nawet o wielkich tematach mówić lekko, aby nie pozostawiać wrażenia totalnej powagi.
Chyba właśnie za to najbardziej cenię poezję Stanisława Barańczaka. Oto kilka rozbawiających mnie fragmentów. Wiersz Tenorzy, traktujący o tym, iż ideały istnieją w cielesnej postaci, zaczyna się tak:
„Tenorzy, czemu was kocham? Przecież
wszyscy jesteście tłustawi.
Pomiędzy białą muszką a w ciup rozwartymi
ustami
podbródki: podwójne, podwójnie pocące się.
Rozhuśtani”
W tytułowym utworze
Chirurgiczna precyzja tak mówi o swoim „wyrostku”, nazywając go Zbójem
Ślepąkiszką:
„odezwał się - a byłem dawno po
czterdziestce
i narobił kłopotów: nie dość, że pękł, jeszcze
wszystko wokół zakaził, jakby kamikaze
darł się we mnie: "Mam zginąć? Dobrze,
gińmy razem!".
Najzabawniejszy jest natomiast utwór, który swoim tytułem mówi sam za
siebie, mianowicie:
TEKST DO WYGRAWEROWANIA
NA NIERDZEWNEJ BRANSOLETCE,
NOSZONEJ STALE NA PRZEGUBIE
NA WYPADEK NAGŁEGO ZANIKU PAMIĘCI
1. JEŻELI COŚ CIĘ BOLI:
- DOBRA WIADOMOŚĆ: ŻYJESZ.
- ZŁA WIADOMOŚĆ: TEN BÓL
CZUJESZ WYŁĄCZNIE TY.
2. TO WSZYSTKO DOOKOŁA,
CO CIĘ SZCZELNIE OTACZA
NIE CZUJĄC TWEGO BÓLU,
JEST TO TAK ZWANY ŚWIAT.
3. UBAWI CIĘ, ŻE JEST ON
REALNY I JEDYNY
A LEPSZEGO NIE BĘDZIE,
PRZYNAJMNIEJ PÓKI ŻYJESZ.
4. GDY JUŻ SKOŃCZYSZ SIĘ ŚMIAĆ,
ODRZUĆ LOGICZNY WNIOSEK,
ŻE TAKI ŚWIAT BYĆ MUSI
PRZYWIDZENIEM LUB SNEM.
5. TRAKTUJ GO CAŁKIEM SERIO,
JAK ON PRZED CHWILA CIEBIE -
DOKONUJĄC WYBORU
SPECJALNEJ CIĘŻARÓWKI,
6. BY W OKREŚLONYM MIEJSCU
I UŁAMKU SEKUNDY
POTRĄCIŁA CIĘ, KIEDY
PRZECHODZIŁEŚ PRZEZ JEZDNIĘ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz