poniedziałek, 24 stycznia 2011

Bardzo trudny "Powrót do domu"

Bernhard Schlink, Powrót do domu, 2008

Schlink to niemiecki profesor nauk prawnych, z racji zawodu więc, pewnie każda jego książka zahacza tematyką o kwestie prawne. Powrót do domu to druga powieść tego pisarza, którą przeczytałam. Pierwszą był oczywiście Lektor i wywarł na mnie ogromne wrażenie, o wiele większe niż film z Kate Winslet choć też jest wyjątkowy. Myślę, że właśnie dlatego sięgnęłam po kolejną jego książkę i chociaż mieszkam w Niemczech, przeczytałam ją w polskim tłumaczeniu. Piszę o tym, gdyż wyrzucam sobie za każdym razem gdy czytam po polsku książki wydane po niemiecku. Obiecuję sobie więc, że kolejną książkę Schlinka przeczytam w oryginale!
 
            Powrót do domu to opowieść o trudnym życiu Petera, prawnika i intelektualisty, którego poznajemy już w dzieciństwie, gdy wychowywany tylko przez matkę odwiedza co wakacje rodziców zmarłego podczas wojny ojca. Akcja toczy się oczywiście w Niemczech i poprzez cała książkę przewijają się historie powrotów niemyckich żołnierzy z drugiej wojny światowej. Za każdym razem gdy zaczynałam czytać, musiałam uzmysławiać sobie, że to niemieccy nie polscy żołnierze wracają z tej wojny. I dopiero Schilink mi to właściwie teraz uświadomił. Przeżywając historie drugiej wojny światowej czujemy się pokrzywdzeni wszystkimi stratami jakie poniosła, mimo zwycięstwa, Polska. A tymczasem na całym świecie czekano na powroty z wojny mężów, ojców czy synów. W niemieckich domach wyczekiwano tak samo, trzymając się nadziei i wypatrując przez okno.  
             
            Główny bohater powieści Schlinka nie czeka na powrót ojca, gdyż jest przekonany, że ten nie żyje. Podzielona na pięć części książka opowiada o poszukiwaniach zakończenia pewnej historii (opowiadającej właśnie o powrocie żołnierza z wojny) przeczytanej przez małego Petera na kartkach jakie otrzymał od dziadków. Poszukiwania te towarzyszą bohaterowi przez całe życie, mogłabym nawet powiedzieć ukierunkowując je w pewien sposób, gdyż dzięki nim poznaje miłość swojego życia oraz prawdę o swoich korzeniach. Jest to w gruncie rzeczy bardzo trudna powieść naszpikowana pytaniami natury egzystencjalnej. Autor zmusza do przeanalizowania sensu dobra i zła oraz refleksji nad kwestiami moralnymi .Książki tej nie można wiec czytać szybko i lekko. Konieczne jest zrozumienie pewnych poruszanych na kartach powieści dylematów, oraz czasem też zastanowienie się nad swoim własnym stanowiskiem przy podawanych przez Schlinka przykładach. Książka ta, to trudne wyzwanie. Pełno w niej parafraz i odsyłaczy różnego rodzaju. Poszukiwanie zagubionego zakończenia wciąga i nie daje spokoju. Bernhard Schlinkt to mistrz pióra, choć jego książki czyta się kilka tylko dni, pozostają w głowach na długie miesiące.
 
            Chciałabym jeszcze nawiązać do wydania polkiego, a konkretnie do okładki wydanej przez Swiat Książki. Jest na niej widoczna duża otwarta księga, przed którą stoi mała postać człowieka. W otwartej książce wycięte są drzwi, w stronę których patrzy ten człowiek, być może chcąc wejść. Przyglądając się temu, widzę stojącego przed drzwiami pewnego domu, do którego często wracał, aby mu się przyglądać, Petera. Widzę też tysiące mężów i ojców wracających z wojny po kilku latach nieobecności, zanim przekroczą dawno niewidziany próg domu, przystają na chwilę aby nabrać odwagi. Widzę w końcu siebie stojącą przed drzwiami, za którymi ktoś może na mnie czeka, lecz boję się wejść i zanim to zrobię będę pewnie często tam wracać i w ciszy się tylko przyglądać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz